Boczek po chińsku

Boczek po chińsku

Adwokatura od kuchni

Marek Morawski

Adwokatura od kuchni z uporem poszukuje kulinarnych przeżyć nawet jeżeli byśmy mieli pokonać wielki mur chiński. 

Dobre jedzenie chińskie jest tam gdzie na ulicach  Szanghaju, Suzhou, Kantonu czy też Pekinu  odnajdziemy kuchnię ludową. Bez przepychu i blichtru. Tak już  to jest z tymi kuchniami świata. 

Dzisiaj pyszny  boczek po chińsku, danie pachnące i zawsze pełne podziwu, tych którzy już mieli szczęście je posmakować.

To idealne jedzonko na spokojną niedzielę. 

Przejdźmy do czynu. 

Boczek surowy gotujemy ok. 30 minut wraz z liśćmi laurowymi i bazylią. Odstawiamy go po wyjęciu z garnka do ostudzenia i najlepiej na wartę  do lodówki na 4 godziny.

Jeszcze rano w niedzielę dla niektórych to godzina 12; po mału przystąpmy do dalszych czynności. Rozumiem, że głowa może jeszcze boleć po Saturday Night Fever ale  czas na gotowanie jest nam bardzo  potrzebny.

Kroimy boczek na duże naprawdę solidne prostokąty , obsmażamy je w oliwie lub oleju rzepakowym (który, to tylko kwestia gustu) wraz z grubo dobrze pokrojonym soczystym czosnkiem i imbirem . 

Przesypujemy boczunio  dwiema do trzech łyżeczkami cukru trzcinowego , przesypmy też  papryką chili lub dodajmy małe kawałeczki tej papryki. Po uzyskaniu koloru naszych obrączek, sygnetów, zalewamy bulionem i dusimy przez godzinę. 

Już będzie super pachnieć, ale spokojnie; to jeszcze nie koniec. Następny krok. Po upływie godziny zalejmy to wszystko sosem sojowym, (można też użyć zaprawy sojowej Makłowicza jest naprawdę ok). Dusimy też ok.1 godziny  na małym ogniu. Zdejmujemy pokrywkę i przed ukończeniem dosłownie w ostatniej minucie należy ukoronować nasze danie pięknie pokrojonym świeżym szczypiorem i ziarnami  sezamu. 

Co tu pisać , ten zapach już powala, palce lizać. Do tego sałatka z surowej kapusty, ugotowana żółta fasolka i biały ryż. 

Danie jest mega fantastyczne, powala i z marszu już w trakcie konsumpcji uzależnia. Nie będzie sytuacji by o nim zapomnieć.

Drogim Koleżankom i Kolegom tego boczkowego w stylu chińskim przeżywania,    więcej miłości do siebie , przytulanek i tych godnych niekończących się rozmów. O trunku już nie piszę, do boczku to rzecz niezbędna, ale przecież nieostateczna.

Marek Morawski